Przejdź do trybu offline z Player FM !
BBS #0188: Apple Watch po sześciu latach
Manage episode 347607715 series 2909196
Nie masz czasu czytać tego wpisu? To go posłuchaj! Tutaj albo w postaci podcastu Biznesu Bez Stresu dostępnego we wszystkich rozgłośniach od „Apple” po „Spotify” i „YouTube”!
https://biznesbezstresu.pl/wp-content/uploads/2022/11/bbs-0188-apple-watch-po-szesciu-latach.mp3
Dominik, jeden z Patronów Biznesu Bez Stresu, zaproponował, żebym ponownie napisał artykuł o zegarku firmy Apple. To dobry temat na początek czarnopiątkowego tygodnia. Sześć lat temu w artykule „Garmin czy Apple?” wyjaśniłem, dlaczego mam zegarek Apple, ale z nim nie biegam. Od tamtego czasu mój biegowy Garmin się rozpadł, a zegarkowi Apple spuchła bateria i się rozkleił. Kupiłem jednak kolejny. Po co?
Od razu rozwieję wątpliwości. Nadal nie biegam z zegarkiem Apple. Dlaczego? Ponieważ wbudowaną aplikację treningową wciąż trzeba obsługiwać przez dotykanie i mizianie ekranu, na który należy patrzeć, kiedy się go dotyka i mizia. Możesz też JEDNOCZEŚNIE naciskać pokrętło i przycisk boczny, ale nie radzę ci tego robić, kiedy biegniesz po pełnej korzeni, leśnej ścieżce albo po nierównym, miejskim chodniku.
Praktycznie każdy inny, kosztujący kilkaset złotych zegarek sportowy ma dedykowany przycisk, za pomocą którego możesz do woli uruchamiać i zatrzymywać zliczanie czasu i dystansu. Firma Apple chyba wreszcie zdała sobie sprawę z tego problemu i w najnowszym, traperskim zegarku Apple Watch Ultra dodała piękny, pomarańczowy przycisk. Tyle że ja nie mam zamiaru dopłacać za ten luksusowy prztyczek ponad trzech tysięcy złotych. OK, przesadzam, różnic między Ultra a SE jest więcej, ale z mojego punktu widzenia liczy się tylko ta jedna.
Skoro więc nie biegam z zegarkiem Apple, to po co go w ogóle mam? Oto lista funkcji, która uzasadniła tę moją decyzję zakupową:
- Alarmy wyznaczają harmonogram mojego dnia. Pobudka, drugie śniadanie, obiad i kolacja są jego najważniejszymi punktami. Lubię taką regularną powtarzalność. Dzięki niej zyskuję energię do innych działań.
- Dyktafon zapamiętuje genialne pomysły, które przychodzą mi do głowy w najbardziej nieoczekiwanych momentach.
- Giełda pozwala mi monitorować stan moich inwestycji i łapać nadarzające się okazje.
- Pogoda podpowiada mi, w co mam się ubrać, kiedy wychodzę pobiegać albo pospacerować.
- Portfel z „włożoną” do niego kartą płatniczą wspaniale ułatwia mi regulowanie należności za zakupy w sklepach. Żadnego wyjmowania prawdziwego portfela z kieszeni, żadnego wpisywania PINów, tylko podwójne naciśnięcie przycisku i zbliżenie zegarka do terminala płatniczego. Po prostu luksus i wygoda.
- Powiadomienia wykorzystuję bardzo selektywnie. Z zasady blokuję je we wszystkich aplikacjach i włączam tylko dla spraw, które wymagają mojej natychmiastowej reakcji. Jakie to sprawy? Alarmy kalendarza, SMSy, telefony oraz maile od skromnego grona wybranych nadawców. Reszta może kilka godzin poczekać. Nie muszę przecież cały czas wiedzieć, co słychać na Twitterze, LinkedInie czy Instagramie.
- Minutnik pomaga mi nie zapominać o sprawach, które odkładam na… kilka minut. Co to może być? Na przykład wyłączenie jajek, które gotuję na twardo, albo wyniesienie śmieci. Bo kiedy jestem pochłonięty pracą i żona mi mówi: „Wyniósłbyś śmieci!”, to nie rzucam roboty i nie lecę do śmietnika, tylko mówię: „Za pół godziny”, ustawiam minutnik i wracam do tego, czym byłem zajęty. A moja żona wie, że nie zapomnę o jej prośbie. Takie podejście nazywam „dobrze obsłużonymi przerwaniami”.
- Rozmowy i SMSy. Cenię możliwość odbierania połączeń i zdawkowego odpowiadania na SMSy, kiedy telefon jest akurat poza zasięgiem mojej ręki.
- Tętno monitoruje bicie mojego serca, które – jak się okazuje – jest wyjątkowo wolnobieżne.
Czy mógłbym obyć się bez zegarka Apple? Z pewnością! Nie jestem od niego uzależniony. Natomiast te jego funkcje, z których korzystam, sprawiają mi sporą przyjemność i zwiększają szybkość i niezawodność mojego działania.
Żeby jednak bezstresowo używać zegarka Apple, musisz wyeliminować ze swojego życia jak największą liczbę powiadomień. Znam ludzi, którym bez przerwy coś brzęczy. A to na ręce, a to w kieszeni albo na stole. Tak nie może być! Naprawdę niewiele jest w życiu spraw, na które musisz reagować w tej samej sekundzie, w której dowiaduje się o nich twój telefon albo zegarek. Bezlitośnie tęp wszelkie powiadomienia, a najlepiej w ogóle nie pozwalaj im zagnieżdżać się w twoim sprzęcie!
31 odcinków
Manage episode 347607715 series 2909196
Nie masz czasu czytać tego wpisu? To go posłuchaj! Tutaj albo w postaci podcastu Biznesu Bez Stresu dostępnego we wszystkich rozgłośniach od „Apple” po „Spotify” i „YouTube”!
https://biznesbezstresu.pl/wp-content/uploads/2022/11/bbs-0188-apple-watch-po-szesciu-latach.mp3
Dominik, jeden z Patronów Biznesu Bez Stresu, zaproponował, żebym ponownie napisał artykuł o zegarku firmy Apple. To dobry temat na początek czarnopiątkowego tygodnia. Sześć lat temu w artykule „Garmin czy Apple?” wyjaśniłem, dlaczego mam zegarek Apple, ale z nim nie biegam. Od tamtego czasu mój biegowy Garmin się rozpadł, a zegarkowi Apple spuchła bateria i się rozkleił. Kupiłem jednak kolejny. Po co?
Od razu rozwieję wątpliwości. Nadal nie biegam z zegarkiem Apple. Dlaczego? Ponieważ wbudowaną aplikację treningową wciąż trzeba obsługiwać przez dotykanie i mizianie ekranu, na który należy patrzeć, kiedy się go dotyka i mizia. Możesz też JEDNOCZEŚNIE naciskać pokrętło i przycisk boczny, ale nie radzę ci tego robić, kiedy biegniesz po pełnej korzeni, leśnej ścieżce albo po nierównym, miejskim chodniku.
Praktycznie każdy inny, kosztujący kilkaset złotych zegarek sportowy ma dedykowany przycisk, za pomocą którego możesz do woli uruchamiać i zatrzymywać zliczanie czasu i dystansu. Firma Apple chyba wreszcie zdała sobie sprawę z tego problemu i w najnowszym, traperskim zegarku Apple Watch Ultra dodała piękny, pomarańczowy przycisk. Tyle że ja nie mam zamiaru dopłacać za ten luksusowy prztyczek ponad trzech tysięcy złotych. OK, przesadzam, różnic między Ultra a SE jest więcej, ale z mojego punktu widzenia liczy się tylko ta jedna.
Skoro więc nie biegam z zegarkiem Apple, to po co go w ogóle mam? Oto lista funkcji, która uzasadniła tę moją decyzję zakupową:
- Alarmy wyznaczają harmonogram mojego dnia. Pobudka, drugie śniadanie, obiad i kolacja są jego najważniejszymi punktami. Lubię taką regularną powtarzalność. Dzięki niej zyskuję energię do innych działań.
- Dyktafon zapamiętuje genialne pomysły, które przychodzą mi do głowy w najbardziej nieoczekiwanych momentach.
- Giełda pozwala mi monitorować stan moich inwestycji i łapać nadarzające się okazje.
- Pogoda podpowiada mi, w co mam się ubrać, kiedy wychodzę pobiegać albo pospacerować.
- Portfel z „włożoną” do niego kartą płatniczą wspaniale ułatwia mi regulowanie należności za zakupy w sklepach. Żadnego wyjmowania prawdziwego portfela z kieszeni, żadnego wpisywania PINów, tylko podwójne naciśnięcie przycisku i zbliżenie zegarka do terminala płatniczego. Po prostu luksus i wygoda.
- Powiadomienia wykorzystuję bardzo selektywnie. Z zasady blokuję je we wszystkich aplikacjach i włączam tylko dla spraw, które wymagają mojej natychmiastowej reakcji. Jakie to sprawy? Alarmy kalendarza, SMSy, telefony oraz maile od skromnego grona wybranych nadawców. Reszta może kilka godzin poczekać. Nie muszę przecież cały czas wiedzieć, co słychać na Twitterze, LinkedInie czy Instagramie.
- Minutnik pomaga mi nie zapominać o sprawach, które odkładam na… kilka minut. Co to może być? Na przykład wyłączenie jajek, które gotuję na twardo, albo wyniesienie śmieci. Bo kiedy jestem pochłonięty pracą i żona mi mówi: „Wyniósłbyś śmieci!”, to nie rzucam roboty i nie lecę do śmietnika, tylko mówię: „Za pół godziny”, ustawiam minutnik i wracam do tego, czym byłem zajęty. A moja żona wie, że nie zapomnę o jej prośbie. Takie podejście nazywam „dobrze obsłużonymi przerwaniami”.
- Rozmowy i SMSy. Cenię możliwość odbierania połączeń i zdawkowego odpowiadania na SMSy, kiedy telefon jest akurat poza zasięgiem mojej ręki.
- Tętno monitoruje bicie mojego serca, które – jak się okazuje – jest wyjątkowo wolnobieżne.
Czy mógłbym obyć się bez zegarka Apple? Z pewnością! Nie jestem od niego uzależniony. Natomiast te jego funkcje, z których korzystam, sprawiają mi sporą przyjemność i zwiększają szybkość i niezawodność mojego działania.
Żeby jednak bezstresowo używać zegarka Apple, musisz wyeliminować ze swojego życia jak największą liczbę powiadomień. Znam ludzi, którym bez przerwy coś brzęczy. A to na ręce, a to w kieszeni albo na stole. Tak nie może być! Naprawdę niewiele jest w życiu spraw, na które musisz reagować w tej samej sekundzie, w której dowiaduje się o nich twój telefon albo zegarek. Bezlitośnie tęp wszelkie powiadomienia, a najlepiej w ogóle nie pozwalaj im zagnieżdżać się w twoim sprzęcie!
31 odcinków
Wszystkie odcinki
×Zapraszamy w Player FM
Odtwarzacz FM skanuje sieć w poszukiwaniu wysokiej jakości podcastów, abyś mógł się nią cieszyć już teraz. To najlepsza aplikacja do podcastów, działająca na Androidzie, iPhonie i Internecie. Zarejestruj się, aby zsynchronizować subskrypcje na różnych urządzeniach.